19 lip 2014

Prologue

Hejo!  
Jestem Wiktoria i będę tutaj pisać opowiadanie o Metallice. Pisałam już wcześniej o Mecie ale stwierdziłam, że tamto opowiadanie jest beznadziejne. 
Dlatego zapraszam na to opowiadanie. Mam nadzieję że się spodoba ;)
No i to opowiadanie fan fiction, więc może się nie zgadzać kilka rzeczy. I już w prologu zmieniłam jedną rzecz, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)
Wiki
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  Było chłodno. Wszędzie dużo śniegu, jednakże kiedy jechaliśmy na drodze nie było ślisko. Droga była czarna. Gdzieniegdzie był jakiś biały pasek śniegu jednak nie był on szkodliwy. Kilka milimetrów długości. Nic więcej. Graliśmy w karty o to który z nas będzie spał na najlepszym łóżku w tourbusie, który zwykle zajmował gitarzysta . Nie były to żadne luksusy jednak na to tylko było nas stać. Ja tam nie narzekam. Mi wystarczy miejsce do spania i ewentualnie jakiś alkohol. A i jeszcze trawka ,ale to zawsze mam przy sobie.
  - Zobaczycie, że tym razem wygram! -krzyknął uradowany duńczyk.
  - Zamknij się zgredzie!- odpowiedział z uśmiechem na twarzy gitarzysta.
  - Nie rozwijaj się, kurwa!-krzyknął mały i pociągnął kartę ze stosiku. Teraz była moja kolej.
  - Ok to sprawdzam-powiedziałem zaraz po tym jak pociągnąłem kolejna kartę.
Zobaczyłem niezadowolone miny u przyjaciół i uśmiechnąłem się chytrze. Pierwszy pokazał karty wokalista .
Miał trójkę. Następny w kolejce był kudłacz. Nie miał nic. Szczerze to zastanawiam się dlaczego nie spasował, ale on zawsze żyje w swoim własnym świecie. W sumie tak samo jak ja. I chyba za to go najbardziej lubię.
 Następny byłem ja. Kiedy  pokazałem karty, chłopaki nie byli w stanie uwierzyć. Poker królewski.
  - Al..al..ale jak?-zapytał gitarzysta. W tym samym czasie duńczyk rzucił swoimi kartami o stół i wyszedł gdzieś. Wkurwił się.  Prawdopodobnie poszedł po coś mocniejszego i po drodze coś rozwali. Nie myliłem się . Po chwili było słychać trzask szkła. Na pewno to była zwykła szklanka.
Popatrzyliśmy z chłopakami po sobie.
  -Gratuluję-powiedział kudłacz i uścisnął mi dłoń, po czym udał się na kanapę i wyciągnął zza niej jakiś browar. Wokalista  poszedł sprawdzić co ze zgredem. On po prostu nie potrafi przegrywać.
Ja natomiast postanowiłem skorzystać z okazji ,że ich nie ma i zapaliłem sobie trawkę. Podzieliłem się oczywiście z kudłaczem ,bo on tak samo jak ja uwielbiał dobry towar. Po jakiejś chwili odpłynałem jednak nie na długo ,bo po chwili poczułem jak ktoś mna potrząsa. To był gitarzysta ,który przyniósł mi browara.
-No to jestem w raju -powiedziałem sam do siebie i wziąłem spory łyk z puszki. Kiedy skończył mi się alkohol postanowiłem walnąć się na łóżko. Wystarczyła chwila i już zapadłem w głęboki sen.
 Nagle obudziło mnie szamotanie autobusem. Nie wiedziałem co się dzieje i ile to będzie trwało. Słychać było hamowanie i przeklinanie kierowcy. To były ułamki sekund. Chwilę potem czułem coś jak stan nieważkości. Zawsze, ale to zawsze chciałem to poczuć. To było niesamowite! Trwało to jednak tylko kilka sekund. Po chwili usłyszałem coś jak" bum" i poczułem ból w... ciężko określić gdzie. Chyba wszędzie.  Poczułem zimno na głowie, ale jednocześnie zaczęło mi być cieplej.  I nagle nie czułem nic,  kompletnie. Zawisłem miedzy światami, między dobrem ,a złem.  Między sacrum a profanum. Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem że teraz uwolnię się od tego główna na ziemi. Byłem nicością. Byłem niczym. Byłem sobą. Mogłem robić wszystko,no prawie wszystko co chciałem.  Jednego nie mogłem robić. ŻYĆ

1 komentarz:

  1. OOO JAAAA
    NIE MOGĘ
    CUUUUDOOO
    ALE TA KOŃCÓWKA MNIE ZANIEPOKOIŁA @.@
    CZEKAM NA NASTĘPNY!!!

    OdpowiedzUsuń