Witam ;)
Dawno nie dodałam rozdziału, ale ten rozdział dużo czasu mi zajął. Nie wiedziałam jak mamsię za niego wziąć, dlategotak długo to trwało. Obiecuję, żeto ostatni rozdział taki... bez akcji. Następny trochę zamiesza w życiu głównego bohatera troszkę (Już mam pomysł). Dlatego przecierpcie jeszcze ten i mam nadzieję, że w tym miesiącu jeszcze dodam jakiś rozdział.
ENJOY ! ;)
Wiki
P.s. Rozdziały raczej będę dodawać raz w miesiącu, bo to opowiadanie jest dla mnie takie bardziej "poważne " jeżeli można tak nazwać. Sami ocenicie ;) A i proszę o komentarze, bo to bardzo inspiruje i zachęca do pisania.
-Wreszcie jesteś!-krzyknęlismy do Jasona, ktory właśnie wchodził do baru.
- No.-powiedział wzruszając ramionami i siadając na taborecie obok mnie.- Whiskey.
-Ooo... Co tak słabo?- zapytał drwiacym tonem Lars. Ten zawsze musi cos powiedzieć. Jednak Newsted zignorował kolegę.
Urlich był bardzo zdziwiony, że basista nie zareagował na jego zaczepkę. Przeważnie ochodziło do, przynajmniej potyczek słownych. Jednak dzisiaj Jason był jakiś bardzo przybity.
-Ej!-zagaiłem do przyjaciela- Co jest?- poklepałem go po ramieniu. On popatrzył na mnie oczami pełnymi smutku, po czym znów spuścił głowę.
- Julie.- powiedział i wypił whiskey jednym haustem. Nie byłem bardzo zdziwiony. Ta dziewczyna była okropna! Cały czas chłopak przez nia cierpiał. Albo była zbyt zaborcza, albo miała go w dupie, a czasem nawet nie pozwalała mu występować, jednak on wtedy jej nie słuchał. No i jak można się spodziewać kończyło się to długą kłótnią.
- Co znowu ta diablica zrobiła?- zapytał James, lekko wkurzony. Ja zresztą też nie byłem zadowolony, że znowu między nimi coś złego się działo.
- Ah..-przejechał rękami po twarzy i zwócił się w naszą stronę- Ja już nie mogę chłopaki! Ta kobieta... No wkurwia mnie! Kocham ją, ale chyba to uczucie nie jest w stanie zwalczyć niechęci do niej...
- Ale co się stało?-zapytałem zdezorientowany.
- Kurwa zdradziła mnie! I jeszcze mi się za to obrywa! - krzyknął tak głośno, że ludzie zaczęli się oracać w naszą stronę.
- Ja pierdziele- zaczął Lars.- Kto chce ruchać takią wiedźmę? Sorry, bracie, ale no wiesz płasko z jednej i z drugiej plus ten charakter... Hej, jak ty kurwa mogłeś z nią żyć?!?
Lars jak zawsze musiał podsumować... Ale w sumie zgadzam się z nim wyjątkowo.
- Duńczyk ma rację- powiedział Hetfield. Na co wyżej wspomniany się oburzył. Nie lubił jak nazywaliśmy go "duńczykiem", albo "małym krasnalem".
W między czasie Jason zamówił jeszcze dwa piwa i dwie whiskey tylko dla siebie. A wokalista kończył już dziesiąty kufel.
- Dobra chłopie!- powiedziałem.-Weź się kurwa w garść! Idź do niej i jej wygarnij jaką jest szmatą.
- Al.. Ale...
- Kurwa, dasz radę!- powiedział James, przerywając by dopić kolejny kufel piwa.- Nie bądź baba.
- Akurat do tego jest blisko..- powiedział cicho Lars, jednak wiecie jak to pijany człowiek. Tylko myślał ,że nikt go nie słyszy. Walnąłem go w ten pusty łeb.
- Zamknij się pacanie- powiedziałem. Popatrzyłem na Jasona ze współczuciem. Duńczyk jeszcze bardziej go dobił swoim komentarzem. Teraz chłopak pił już trzecie whiskey.
- Nie-powiedział- Lars ma rację. Nie mogę być taki ciotowaty. Idę do niej i powiem co ,kurwa o niej myślę.- odsunął energicznie stołek, machnął nam reką na pożegnanie i wybiegł z klubu. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni.
Po chwili podeszła do nas jakaś dziewczyna. Miała blond włosy, zielone oczy i zieloną sukienkę na ramiączkach, pokazującą jej długie nogi.
- Hej-pwiedziała do Jamesa.- Jestem Clarysa i... - zarumieniła się lekko.-... Założyłam się z koleżankami, że wyciągnę cię na małe karaoke. Idziesz w to?- zapytała mrugając do niego. Hetfielda, jak nigdy, zamurowało.
- Ekh...e.... jasne?- powiedział z nutką niepewności. Nigdy nie wierzył do końca w swoje umiejętność wokalne. A teraz... karaoke?!? Niech i tak będzie. Chętnie się pośmieję.
- Swietnie- powiedziała blondyna- A tylko uprzedzam, jestem w tym świetna.- mówiąc to chwyciła wokalistę za dłoń i pociągnęła za sobą. James odwrócił się do nas i pokazał jaki jest szczęśliwy ,że "wyrwał laskę". Tak będzie oczywiściemówił wszystkim, bo w tym przypadku to ona to zrobiła.
- Już to widzę. Ból uszu za 5...4...3...2...1...- powiedział Lars. Dziewczyna wybrała kawałek Blondie. Jasne Hetfield i Blondie?!? No, ale ok. Nie moja sprawa. Po chwilisłychac było melodię z Heart of Glass. Zaczęła oczywiście Clarysa. Nie miała najgorszego głosu, ale James był w nią wpatrzony jak w jakąś lalę do ruchania. W sumie to jest duuże prawdopodobieństwo ,że na tym się skończy. Usmiechnąłem się mimowolnie na tę myśl.
- Uwaga- powiedziałem do perkusisty.- zaraz Het. -Obaj się zaśmialismy, a po chwili nie mogliśmy powstrzymac się od śmiechu, bo właśnie James śpiewał " Once I had a love and it was divine..." .
- Szkoda, że nie wziąłem swojej kamery- powiedział perkusista.
- Tak, będziesz tego kloca za sobą wszędzie nosił- powiedziałem wywracajac oczami.
- Mój drogi Kirku, tak się kurwa składa, że to KATERINA!- wykrzyknął ostatnie słowo.- Tak trudno zapamiętać? Jak wrócimy do nas tobędziesz musiał ja przeprosić.
Zaśmiałem się. Duńczyk kochał swoją kamerę jak żonę i jak tylko się z niej kpiło to od razu się wściekał.
Duet zszedł ze sceny. Hetfield jeszcze chwilę pogadał z tą dziewczyną, po czym z wielkim bananem na twarzy podszedł do nas.
- Rodzi się nowa gwiazda DISCO!- zaśmiał się Lars. James walnął go w głowę, po czym usiadł obok.
- Jak polowanie?-zapytałem śmiejąc się z kolegi.
- Ah...- powiedział niczym jakiś wrażliwy romantyk, który właśnie znalazł swoją muzę. A tak w ogóle jest coś takiego jak nie wrażliwy romantyk?!? Whatever.- Ona jest... no wiecie, inteligentna, błyskotliwa, ma...
- ...Wielkie cycki- Lars skrócił "męczarnie" koledze. Ten popatrzył na niego oburzony i powiedział, że jest bardzo ...powierzchowny! SERIO?!? Hetfield urzył takiego słowa. Nawet nie wiedziałem, że takie zna. Ok jest wspaniałym tekściarzem, ale tylko wtedy ma jakieś przebłyski mądrych słów. Zwykle wypowiada się... jak James Hetfield. Wyobrażacie sobie takiego... hmm... No nie wiem... dajmy na to Ozziego Osbourna ,który mówi "Azalisz waćpanna wygląda wybornie"? To właśnie o to chodzi.
- Dobra ja wracam do Claryssy,bo widzę jak mi puszcza oczko.- powiedział i z uśmiechem zboczeńca, szybkim krokiem znalazł się przy swojej milady.
Z Larsem zostaliśmy sami, ale nie na długo. Po chwili przyszły do nas jakieś panny, z wiadomą propozycją. Ja się chwilę ociągałem, jednak Lars, jak to on wiecznie napalony, czmychnął nie postrzerzenie z dziewczyną do wc.
Po chwili wachania jednak stwierdziłęm, że od życia też mi coś się należy, więc zawtórowałem przyjacielowi i już o chwili znalazłem się w kabinie wc.
Dziewczyna miała blond włosy ,które luźno opadały na jej ramiona; niebieskie oczy i wyglądem przypominała trochę Ciny Crafford. Była bardzo ładna, ale myslę, że pusta w środku. Nazwijmy rzeczy po imieniu. Myślę, że to była zwykła dziwka.
Cóż się dziwić, jak wyciąga nieznanego kolesia( a może i znanego ,bo nie wiem, czy słuchanaszej muzyki), tylko po to, żeby go zaspokoić, no to własnie jest panią lekkich obyczajów. Nawet nie zamieniłem z nią więcej niż dwa zdania.
Powoli zaczynałem dochodzić. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka dobra była w tym co robi. W sumie cieszę się, że na ą trafiłem. W kabinie obokusłyszałem jęki Larsa, a po chwili coś w stylu "Dzięki mała" i zamykani drzwi do łazienki.
Koniec. Powiedziałęm jej uprzejmie, że dziękuję i wyszedłem. Poczułem się jednocześnie dobrze i źle. Dobrze, bo czułem się ożywiony, pełen energii; źle, bo wykorzystałem po niekąd tą dziewczynę. A może to ona mnie? W każdym razie, nie czułem się z tym dobrze. Jednak o chwili uświadomiłem sobie, że w końcu jestem Kirk Hammett - pieprzony gitarzysta Metalliki. I jakoś tak stwierdziłem, że to mi się należy. Wiem głupie myślenie. Takie egoistyczne, ale czy człowiek nie jest taką istotą? Przecież my zawsze myślimy o sobie. Często zostawiamy po sobie wiele zranionych ludzi, tylko po to ,aby dojść do tego jebanego celu. Często wracam do tych wspomnień z przeszłości i żałuje wielu rzeczy, ale gdybym ich nie zrobił nie miąłbym czego rzałować, co nie? Patrząc na takiego Larsa, czy Jamesa, oni pławią się w tych "luksusach". To one ich ispirują. Na przykład James spotykał się kiedys z taką jedną ćpunką (nie żeby na codzień przebywał z takimi ludźmi) i ona zainspirowała go do napisania Master of Puppets.
Też chcę, żeby moje doświadczenia były inspiracją do tworzenia świetnych riffów i solówek. Jak nie teraz to kiedy?